Zmiana kursu w polskiej gospodarce: Czy nadchodzące spowolnienie ograniczy presję inflacyjną?
Wysoka aktywność gospodarcza w pierwszym kwartale spowoduje, że PKB w całym bieżącym roku wzrośnie o 5,5% mówią ekonomiści Banku BNP Paribas. Zaznaczają, że w najbliższych miesiącach należy spodziewać się schłodzenia koniunktury, a w drugiej połowie roku możemy doświadczyć technicznej recesji tj. dwóch kwartałów z rzędu, w których wolumen wytworzonych dóbr i usług zmniejszy się. Eksperci przewidują, że inflacja CPI osiągnie swój szczyt latem, jednak będzie utrzymywać się na wysokim poziomie przez dłuższy czas, a do górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego NBP (3,5%) powróci nie wcześniej niż w 2024 roku. W warunkach trwałej presji inflacyjnej uważamy, że mimo nadchodzącego spowolnienia gospodarczego Rada Polityki Pieniężnej będzie kontynuować cykl podwyżek stóp procentowych, a stopa referencyjna NBP osiągnie pod koniec roku poziom 8% - zaznaczają analitycy.
Mocny wzrost PKB na początku roku
Według zaktualizowanych prognoz ekonomistów Banku BNP Paribas, polska gospodarka zwiększy się w bieżącym roku o 5,5%. Szybki prognozowany wzrost PKB w tym roku to jednak w dużej mierze efekt wysokiego wolumenu wytworzonych dóbr i usług w okresie styczeń – marzec. W najbliższych miesiącach analitycy spodziewają się spowolnienia gospodarczego, na co wpływ będzie mieć przede wszystkim widoczne już schłodzenie globalnej koniunktury.
Eksperci uważają, że dodatkowo na gospodarkę negatywnie wpływać będą niższa aktywność w sektorze budowlanym oraz bardziej restrykcyjne warunki monetarno – finansowe. Jednocześnie zaznaczają, że mimo znaczących podwyżek stóp procentowych oraz wysokiej inflacji wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych powinny pozostać na wysokim poziomie. Będą temu sprzyjać obniżka stawki podatku od osób fizycznych (PIT) do 12%, planowane wakacje kredytowe, zakumulowane w poprzednich miesiącach oszczędności oraz napływ 1 -2 mln osób z Ukrainy.
- Po bardzo mocnym początku roku, kiedy w pierwszym kwartale PKB w Polsce zwiększył się o 8,5%, sądzimy że dynamika PKB w dalszej części roku wyraźnie wyhamuje. Kwietniowe dane o stanie polskiej gospodarki sygnalizowały osłabienie aktywności. W naszym scenariuszu bazowym zakładamy, że w drugiej połowie roku doświadczymy technicznej recesji tj. dwóch kwartałów z rzędu, w których PKB się skurczy. W rezultacie prognozujemy, że na początku przyszłego roku dynamika wzrostu gospodarczego w ujęciu rok-do-roku będzie oscylować w okolicach zera. Sądzimy, że w całym 2023 roku PKB będzie wyższy o około 1,5% w porównaniu z tegorocznym wynikiem– mówi Michał Dybuła, Główny Ekonomista Banku BNP Paribas.
Inflacja pozostanie z nami na dłużej
Mimo pogorszenia koniunktury analitycy przewidują, że w nadchodzących miesiącach inflacja w Polsce pozostanie wysoka i średniorocznie wyniesie odpowiednio 13,5% i 10,5% w tym i przyszłym roku. Wskazują, że na ich prognozę istotny wpływ mają założenia odnośnie wprowadzonych w ramach Tarcz Antyinflacyjnych zmian podatkowych.
- Zmiany stawek podatku VAT i akcyzy na energię, paliwa i żywność obniżyły inflację CPI w tym roku o około 3pp. W założeniu obniżki te miały obowiązywać do końca lipca bieżącego roku. Przewidujemy jednak, że ich działanie zostanie wydłużone do końca roku. Zakładamy też, że na początku przyszłego roku około połowa z pierwotnych stawek zostanie przywrócona, co podwyższy inflację o około 1,5pp. Jednak biorąc pod uwagę zaplanowane na przyszły rok wybory parlamentarne, nie można wykluczyć scenariusza w którym obniżone stawki podatków pośrednich będą utrzymane przez cały 2023 rok – zaznacza Marcin Kujawski, Starszy Ekonomista Banku BNP Paribas.
Eksperci podkreślają, że obecnie za przyspieszeniem inflacji stoi szereg czynników i tak naprawdę ciężko wskazać takie, które oddziaływałyby dezinflacyjnie tj. wpływały ograniczająco na dynamikę cen konsumpcyjnych. Wysoką globalną presję inflacyjną po pandemii, napędzaną z jednej strony zatorami w łańcuchach dostaw, a z drugiej - luźną polityką fiskalną, w ostatnich miesiącach spotęgowała dodatkowo wojna w Ukrainie. Zarówno Rosja, jak i Ukraina są istotnymi eksporterami surowców. Działania militarne, jak i wprowadzone na Rosję sankcje wpłynęły na wzrost cen m.in. ropy naftowej, gazu ziemnego czy pszenicy.
Poza czynnikami globalnymi, w Polsce inflację napędza także dobra koniunktura, w tym przede wszystkim korzystna sytuacja na rynku pracy. Według ekonomistów Banku BNP Paribas dynamika wynagrodzeń może w tym roku wyraźnie przekroczyć 10% r/r, a przy takim tempie wzrostu płac należy oczekiwać, że inflacja bazowa (z wyłączeniem cen energii, paliw, żywności) może w najbliższych miesiącach zbliżyć się do dwucyfrowych poziomów.
W ocenie kierowanego przez Michała Dybułę zespołu, inflacja w Polsce do górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego NBP (3,5%) powróci nie wcześniej niż w 2024 roku. - Przewidywane w nadchodzących kwartałach spowolnienie gospodarcze ograniczy dodatnią lukę popytową i zmniejszy popyt na pracę. Sądzimy jednak, że odkręcanie się spirali płacowo–cenowej i sprowadzenie inflacji bazowej do poziomów zgodnych z celem inflacyjnym zajmie trochę czasu. W efekcie, o ile nie wystąpią bardzo korzystne zjawiska w gospodarce światowej, które silnie obniżyłyby dynamikę cen powrót inflacji w okolice poziomu 3,5%, wydaje się być możliwy dopiero w 2024 roku, a być może nawet później - wyjaśnia Marcin Kujawski.
To jeszcze nie koniec podwyżek stóp procentowych
Analitycy wskazują, że w warunkach trwałej presji inflacyjnej Rada Polityki Pieniężnej będzie kontynuować cykl podwyżek stóp procentowych, mimo nadchodzącego spowolnienia gospodarczego, a stopa referencyjna NBP osiągnie pod koniec roku poziom 8%. - W swoich ostatnich wystąpieniach Prezes NBP Adam Glapiński wskazywał, że zakończenie podwyżek stóp procentowych będzie możliwe w momencie, w którym trend przyspieszającej inflacji się odwróci. W naszym scenariuszu bazowym szczyt inflacji przypadnie na okres sierpień – wrzesień. W rezultacie sądzimy, że cykl podwyżek może trwać do listopadowego posiedzenia RPP, na którym być może zaktualizowana projekcja inflacji przygotowana przez analityków NBP pozwoli na zakończenie zacieśniania parametrów polityki pieniężnej – tłumaczy Michał Dybuła.
Stabilny kurs złotego
W przypadku kursu walutowego, eksperci spodziewają się, że przy przewidywanych przez nich podwyżkach stóp procentowych, złoty powinien być relatywnie stabilny, a kurs EUR/PLN w najbliższych miesiącach może oscylować w okolicach poziomu 4,60. – Na kurs złotego negatywnie wpływa rosnący deficyt na rachunku bieżącym związany przede wszystkim z wyższymi cenami importu. Wzrost stóp procentowych zwiększa jednak zyskowność lokowania kapitału w naszym kraju. W porównaniu z innymi rynkami Emerging Markets, rentowności polskich obligacji skarbowych wyglądają dość atrakcyjnie. W efekcie, w dalszej części roku spodziewamy się zwiększonego napływu inwestorów zagranicznych na polski rynek długu, zwłaszcza w momencie, kiedy RPP zakończy cykl podwyżek stóp procentowych – wskazuje Marcin Kujawski.
Wsparciem dla polskiej waluty w warunkach rozszerzającego się deficytu handlowego jest też napływ funduszy unijnych, zwłaszcza jeśli odblokowane zostaną środku przyznane Polsce w ramach Krajowego Planu Odbudowy. – W ostatnich tygodniach złoty umacniał się i przynajmniej część z tej aprecjacji można przypisać oczekiwaniom porozumienia się polskich władz z instytucjami unijnymi w temacie odblokowania KPO. Taka decyzja nie tylko poprawiłaby perspektywy wzrostu gospodarczego w Polsce w horyzoncie kilku kwartałów, lecz także oznaczałaby napływ kilkudziesięciu miliardów euro, które albo zasiliłyby rezerwy walutowe NBP, albo zostałyby wymienione bezpośrednio na rynku, kreując popyt na złotego i oddziałując w kierunku umocnienia jego notowań. Osiągnięcie konsensusu z Komisją Europejską stworzyłoby więc dodatkowy bufor bezpieczeństwa dla złotego w warunkach pogarszającego się salda na rachunku bieżącym – dodaje Michał Dybuła.
Alternatywne formaty